Witajcie
Jako, że "potrzeba matką wynalazku" siadłam do maszyny z myślą o moim małym Ludwiku.
Sześciomiesięczny brzdąc wkłada do buzi wszystko co ma pod ręką do tego ślini się jak pies z "Rodziny zastępczej" ;) Oczywiście śliniak jako taki nie jest moim wynalazkiem. Dla mojego malca uszyłam kilka sztuk, a że mam w zapasie tkaniny typowo dziewczęce uszyłam też kilka dodatkowych z myślą o innych dzieciakach. Pytanie o dostępność proszę kierować na fb klik lub email.
Ach te różowe kropeczki, kwiatuszki, a ostatnio najbardziej urzekają mnie flamingi :) Śliniaki uszyte są ze 100% bawełny dwustronnie i z miękkiego minky. Bardzo fajnie sprawdzają się w domu jak i na spacerze. Zapinane na zatrzaski, do każdego doszyte są kolorowe metki i tasiemki. Łatwo się je pierze razem ze wszystkimi ubrankami dziecka.
Świetne! Nie wiem tylko czy takie cudo założyłabym dziecku do zajadania się na przykład papryką :) Jedna z kilku rzeczy, których za skarby świata nie jestem w stanie doprać :)
OdpowiedzUsuńOne są jednak bardziej do ślinienia śliną podczas zabawy ;) do jedzenia to tylko takie foliowe ;)
OdpowiedzUsuńSuper, polecam jako szaliczek-apaszka. :)
OdpowiedzUsuń