poniedziałek, 6 marca 2017

Flamingowe love i Obag

Witajcie
Tak jak pisałam ostatnio flamingi urzekły mnie całkowicie. Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w dwóch tkaninach i mam ochotę uszyć z nich dosłownie wszystko. Były już śliniako-apaszki, a teraz komin do torby Obag, sukienka i oczywiście lalka. Ach szkoda, że nie mam córeczki żeby mogła bawić się tymi wszystkimi różowymi baletnicami, wtedy nasze mieszkanie zatonęło by w różowych  tkaninach...
Flamingi to jedno, a torby Obag to kolejna obsesja. Dziś wystąpi amarantowa mini, nie ma jeszcze pasków i łezek, ale wszystko w swoim czasie. Próbowałam nosić ją z linami zrobionymi z dresówki, ale nie jest to zbyt wygodne. 
ok, ok nie rozpisuję się tylko pokazuję:



Sukienka nie wyprasowana. Dopiero co wyszła spod maszyny i czeka na cieplejsze dni.




Flamingi w naturalnym środowisku, czyż nie są urzekające? Cudowności. 
Zdjęcie zapożyczone z bloga Otwarty Horyzont, podróżniczki i fotografki Agnieszki. Przepiękne zdjęcia można podziwiać na blogu. klik






1 komentarz:

  1. Świetne są te Twoje dzieła! Flamingi - ulubione krzykacze mojej córeczki :) Ilekroć jesteśmy w zoo jest prawdziwy pokaz :)

    OdpowiedzUsuń